sobota, 19 lipca 2014

PRZYSTANEK JAKUCK!!!

Darek, Kasia i Piotrek dotarli do Jakucka. W końcu upragniony i zasłużony wypoczynek.Tak jak wcześniej obiecywałam: kilka słów od ekipy i kilka zdjęć (NIESAMOWICIE PIĘKNYCH), które dziś rano spłynęły na maila. BARDZO POLECAM!

"Wczoraj dotarliśmy do Jakucka, na razie łapiemy oddech u bardzo milej rodziny, którą Darek wyszukał na couchserfiingu. 
Nasza podróż dotychczas przebiegała sprawnie z drobnymi problemami. Jesteśmy strasznie zadowoleni i szczęśliwi, ale ciężko to przekazać za pomocą tekstu, jeszcze za dużo w nas emocji. 
Jest cos urokliwego w byciu w nieustannej podroży. I ta świadomość, że rano zostawiając obozowisko za sobą i już tam się nigdy nie wróci  jest nostalgiczna ale przynosi też jakąś radość, że płynie się dalej w nieznane.
Wspaniale jest przemierzać tak olbrzymi i inny dla nas obszar. Myślę, że kajak był tu idealnym wyborem, co prawda może nie zawsze mieliśmy czas, żeby głębiej poznać każde miejsce ze względu na narzucony dystans, ale z drogiej strony pozwoliło nam to poznać , może nie tak głęboko, ale zawsze, olbrzymi kawał Syberii i życie ludzi ją zamieszkujących. Nie wyobrażam sobie innego środka transportu, jest on o tyle naturalny, gdyż życie  skupia się tu nad rzeką, która daje ludziom pracę, jedzenie i kontakt ze światem, co od razu umieszcza nas w samym centrum życia tych ludzi. To co zrobiliśmy też wywoływało podziw wśród miejscowych, dzięki czemu pomogło nam się do nich zbliżyć i przełamywało te pierwsze bariery, co w innym przypadku  wymagałoby więcej czasu. 
Pewnie wszyscy zastanawiacie się jak to było z tym wiosłowaniem? Pewnie myślicie , że mamy takie mięsnie, że nie mieścimy się w drzwiach :). Każdy z nas inaczej to odczuwa, ale przede wszystkim wiosłowanie czasem po 12 godzin dziennie dawało się mocno we znaki, szczególnie barkom i stawom. Nie było to meczące tak jak może się to wydawać, nie leje się pot z czoła (chyba , że leje się żar z nieba), nie jest to wysiłek taki jak na siłowni, ale wymaga dużej motywacji i wytrzymałości, pomijając oczywiście całą resztę czynników i życia obozowego. Tutaj najprostsze czynności wymagają większego wysiłku…
Teraz zamierzamy spędzić parę dni w Jakucku, by trochę pozwiedzać i odpocząć. Dziś wybieramy się do Muzeów Mamutów, Wiecznej zmarzliny, Diamentów i Etnograficznego. Jutro jedziemy do rodziców Kiryla (naszego couchserfera) poznawać jak wygląda wieś na północy Syberii. Kiryl powiedział, że weźmie nas do bani :) Ogólnie bardzo miło w końcu spać w łóżku, jeść takie smakołyki i zażywać ciepłego prysznica. Teraz to doceniamy :)"

Pozdrawiamy!

 стерлядь (czyt. stjerljac) samica jesiotra. Jedna z naszych zdobyczy i smakowitych obiadów.

 Posiłki w takiej scenerii smakują wyśmienicie.

 Solona i wysuszona na słońcu ryba idealnie sprawdza się na takich wyjazdach. Prosty sposób na zakonserwowanie jedzenia którym podzielili się z nami miejscowi.

 Nie jest lekko..









 Na wodzie budziliśmy wielkie zainteresowanie. Do tej pory rybaków spotykaliśmy niemal codziennie, każdy chciał nas czymś ugościć i zamienić z nami parę zdań.

 Do jajeczniczki jak znalazł


 W rufie kajaka wozimy większą cześć żywności, a na pokładzie sprzęt kuchenny, karimaty i nasze źródło prądu.

 Pierwsza złapana ryba, nie zbyt wielka, ale dużych dostarczyła emocji... Potem będą większe.

 Jeśli nic nie złapiemy to posiłek z reguły wygląda tak... Szalu nie ma.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz